A gdyby tylko…
Niejednokrotnie w życiu myślimy, że godność, wartość czymś się mierzy. Duma jest piękna, lecz ma w sobie cień. Cień porównania. Cień rywalizacji. Cień potrzeby, by „przewyższyć”, by „udowodnić”, by „zasłużyć”.
Czy naprawdę jestem na tym świecie po to, by zasłużyć na swoją bądź czyjąś dumę? Czy moja wartość ma być liczona w sukcesach, stanowiskach, nagrodach?Czy muszę nieustannie mierzyć siebie, innych miarą osiągnięć?
A co, jeśli istnieje inna droga? Droga, która nie potrzebuje miary ani porównań. Droga, na której nie chodzi o zasługi, lecz o obecność.
To droga zachwytu.
A gdyby więc spojrzeć inaczej? A gdyby przestać stawiać sobie warunki i zamiast dumy, otworzyć się na zachwyt – nad sobą, nad drugim człowiekiem, nad tym, co już jest?
Poniżej wiersz, który wypłynął z tych rozważań:
A gdyby tylko…
być cudem.
Nie zasługiwać,
nie wspinać się
nie zdobywać
nie sięgać nieba.
A gdyby tylko…
serce
podpowiadało
„jesteś światłem”.
A gdyby tylko…
być wystarczającym,
nie udowodniać,
nie porównywać.
Zachwyt nie pyta
o trofea,
nie liczy kroków,
nie waży słów.
Zachwyt mówi
„jesteś”
i w tym jesteś
mieści się pełnia.
Każdy z nas
równy,
jak liść, jak gwiazda,
jak oddech.
A gdyby tylko…
przestać zasługiwać,
a zacząć się
zachwycać…
Sobą. Tobą. Życiem.