Twórczość
Czasami tworzę wiersze. Piszę tylko wtedy, gdy poezja „spada” na mnie i emanuje z głębi.
Jeśli chcesz sprawdzić, co udało mi się stworzyć do tej pory – zapraszam Cię do lektury poniższych wierszy.
W 2021 roku rozpoczynam działalność wydawnictwa Heureka, które głównie będzie wydawało książeczki dla dzieci.
Mój przyjaciel, poeta Jacek Golonka uważa, że treści zawarte w moim dzienniku na blogu z lat 2004-2019, to też cenna, wartościowa twórczość. Tak o niej napisał: "Oceanu przeszłości nie da się zastąpić jeziorem teraźniejszości ani też kroplą przyszłości. Z fal emocji Haliny zawsze może utworzyć się ocean. Sięgnijmy w tamte głębie..."
Kołysanka
Ukołyszę cię do snu
w muszli złotej
z morza dna
baśni czar
miłości dar
córeczko weź
Rozkołyszę miła ją
bo już nutki słodko brzmią
więc główkę złóż
oczęta zmruż
aaa...
Ukołyszę cię do snu
płynie,płynie
muszla już
muska liść
ty ze snem iść
córeczko chciej
Rozkołyszę nocy czar
więc kochanie gwiazdek żar
teraz weź
i z sobą nieś
aaa...
Ukołyszę cię do snu
i klejnotów
cały sznur
słodycz słów
i miłość znów
córeczko weź
Rozkołyszę muszlę twą
gdzie marzenia senne są
baśni czar
otacza cię
aaa...
Tato
ak echo
jak żałosne łkanie
odzywa się we mnie
pulsuje
to wołanie
tato, tato...
Gdzie żeś mi ojcze
zniknął
na zawsze
przepadł?
Gdzie oczy twoje
pogodne i dumne?
Gdzie usta
słów ciepłych pełne?
Gdzie serce ojcowskie najczulsze?
Łez całe strumienie
wlewam w twą mogiłę.
Portret tak żywy
bez miary drogi
tulę.
Gdzie żeś mi ojcze
zniknął?
Na krawędzi nocy
gdzie żeś to przepadł?
W głębiny mroczne
wtopiony
gdy w wichurze dnia
pogubieni
za cicho mówią
kocham...
Wołanie
Wołam cię...
w ciszy mego dnia,
szarości ulic,
bladych serc.
Jak płomień gaśnie
miłość ma,
ale tęsknota
ciagle trwa.
W ramionach noszę
złudny cień.
Tę radość chwili
co jest jak,
nabrzmiały owoc,
myśli gra,
z dotykiem rąk,
pieszczotą dnia.
Wołam cię...
ciebie tylko śnię,
zawieszam oddech
gdzie był sen.
Wołam, choć przestrzeń
no i czas,
zdarzenia, ludzie
dzielą nas.
W ramionach noszę
złudny cień...
Wołam cię...
i rozsypany czas,
zgubiony rytm,
zgaszony żar.
Rozwiane włosy
pośród dnia
i wciąż tęsknota
jeszcze trwa.
W ramionach noszę
złudny cień...
W splątanych myślach
nowy świat
i zwykłe życie
ciągle gna.
Czy jutro czas
tak wskrzesi nas,
jak zieleń pól,
wiosenny las?
W ramionach noszę
złudny cień....
W skrócie
Ile tęsknot wtulonych wędruje przez światy
Ile magii oplata Twoją szklaną kulę
Pomyśl...
Ile drżenia chwili świetlanej w nadziei
w czekaniu brzemiennym na zakładce czasu
Poczuj...
Ile dróg w Twoją ciszę i kamyków w dłoni
Ile podarunków ślą kosmiczne oczy
Popatrz...
Leciutko w ulotnym śnie płynę
Rozkołysana w obłokach
Dotykam...
Promyki
W małej espresso
iskrzą się promyki
wspomnień
każdy dzień
oddala i przybliża
Słońce...
w małej filiżance
i dużej kieszeni
mocny kolor
podrywa i przyśpiesza
Tu i...także...
Dary
Moon river
jak we śnie
błękitem pachnie dzień
kołysze
łagodne czekanie
droga srebrzysta
miękka
w śpiewaniu urok nieba
w melodii zaklęcia
i dźwięczne
Serca
Oczy
Tylko spojrzenie
może rozbić
skałę odległości
Za te oczy
oddam
świat
wyblakłych kart
Tak to Ona
wynurza się
z próby
czasu
drżąca
błogosławiona
piękna
Radośnie
Chciałam
schwytać
spadającą gwiazdę
znalazłam
oczy błyszczące
Chciałam
polecieć
w chmury
idę
pod wiatr
Chciałam
zapomnieć
o smaku łez
radują
w perły wtopione
Chciałam
utulić
jedno serce
otwieram
bramy...
Echo
Moje tęsknoty
krążą
jak motyle
upinam z nich
kokardy
srebrzyste echo
włosy rozwiewa
Moje tęsknoty
roztańczone
o świtaniu
tkają na rzęsach
rosę
karminowy zegar
odmierza czas
Krajobraz
Witam z kolejną butelką gęstej czułości mgliste światło o świcie
Starannie opakowana z kokardą na wielkie święto dotykam ścieżek
Uchyloną firanką oka rozpływają się tęczowe fale doganiając dźwięki
Z wrześniowym obliczem utulam cynamonowe zachody
Perliste Moon Light wędruje sobie po niebie i budzi budzi
Tańczą na wyciągnięte ręce lustrzane odbicia cieni
Chwytam motyle i blask który znaczy wszystko
wszystko wszystko
Strefa ciszy
...w mojej strefie ciszy
ściana deszczu
w pustce pełnia
słoneczna fatamorgana
odpływa
na pozbawionym złudzeń okręcie
discipulus
patrzę na spadające
strumienie
nieustające źródła
połyskująca kropla
w dłoniach
nie wysycha
nie przecieka przez palce
wchodzę w kontakt
z tęsknotą
wzmacnia się
siła wody
na huśtawce czasu
istny spokój
cantare
amantis est...
Budzenie
Jest taki sposób na wypłukaną nadzieję
Wpisany w krople rosy
Układa się na jesiennym brzuchu
W serce pożółkłych liści
Drży pod fantazją świetlików
Pęcznieje w zatrzymanym oddechu
Jest taki sposób na wypłukaną nadzieję
Co wyrasta jak stokrotka na trawie
Otwiera powieki codzienności
Biega po krzyżówce zadań
Wypełnia blaskiem spojrzenia
Bębni strumieniami bębni
Jest taki sposób na wypłukaną nadzieję
Co budzi się tam gdzie ciemno
I szybuje z prędkością spadającej gwiazdy
Do zakamarków skały
Wynurza się jak słowo w kolorach lata
Rozsypuje na ułamki chwili
W zaufaniu
Jesień próbuje wciągać w kolory ziemi.
Mrugają świeczniki liści.
Otulam się w brązy z nutą ceglanej miedzi.
Tłoczy się chwila w miękkiej skórce.
W szafie jedwabne sukienki.
Rozwiązane kokardy wszędzie.
Miłość pływa we mnie wiśniowym sokiem.
No tak, ale ona już wie, co umie...
Pusto
zastępy świętych
podają chusteczki
w niebie
kropi
na wrzosowiskach
daj daj mi siebie
w kielichu
poranka
zanim dziadek mróz
zamaluje lustro
Iluzja
Brzemienna chwila
zdmuchuje pyłek
iluzji jutra
a piasek pustyni
dociera do dna oka.
Kurczy się smugą nowiu
księżycowa wyobraźnia
i wenecka maska
spogląda złotą gwiazdą...
Tylko sen
Jest sen, co pachnie różą na dziko,
porusza trawy na uroczysku,
gałąź modrzewia, każdy znajomy krzew.
Jest sen, co wiedzie ponad wody
i góry lśniące piękniście,
w turkusach lodomgły.
Na karuzeli znikania czas,
wciąż czas, niby czas,
a babie lato się wkręca we wiatr.
W poczekalni szeleścimy liśćmi,
dywanami latamy przez światy
z mapą księżyca, co znika.
W kieszeni dni nabrzmiewają echem
by sen, znowu sen, tylko sen
jak posmak karminu był.
W ciszy
Wolnym ruchem kładzie się
dojrzałość na tafli zachodu
a ja w ciemności szukam aniołów
na wrzosowisku i ciszy która gra
tonę tonę nad igiełkami rdzawymi
w spadaniu w głąb i w głąb
tańczą świerkowe panny zasnute
wiotką mgłą a ja znów biegam
za kropelkami cudu na uroczysku
drżąca zaglądam pod skibę
zoraną dłoń biorę w dłoń
wśród mocnych atraktorów
uczę się
jednej rzeczy
na nowo
zawsze
wciąż
Harmonia
wnikam przenikam
biegnę w bezdroża
gdzie rząd bocianów
splata do-bre klekotem
gdzie w łanach złota
mrugają chabrem
gwiazdy innego kosmosu
budzę się brzaskiem
w środku tak jasno
pęcznieje bim bam bom
a prądy pły-ną tęczą
z każdym oddechem
drżeniem pod skórą
w rytmie piana koguta
leje się leje
wiersz się wylewa
zbieram jak mówisz
na spode-eczek
i zwykłe chwilki
co w iskrach piękna
dorzucamy do pieca
Pełnia słońca
sól ziemi
i miłość
w człowieku
pod skorupami
dzwoni
przed podniesieniem
w pełnym skupieniu
i ustach
z ustami
uśmiechu
wietrzyk wieje
wiruje spiralą
pomiędzy dachy
doliny
otula ciepłem
oddechy
myśli
na ścieżkach
palestyny
solą ziemi
solą w istocie
byłeś
jesteś
pozostajesz
jedyny
Objawienie
Dobry Pan Bóg
zawiesił dla mnie
gwiazdki
w gałązkach drzew
tańczą w miliony
iskier
mrugają
drugim niebem
w modrzewiach
innym
leciutko
w świetlane złociste
radowanie
bez środka
wyrazu
płyńmy
pod dachem wymiarów
tuż tuż
czuję
raje w barwach z obrazków
modły skrzydlatych
i znowu wielki
największy
jasny
jaśnisty granat
gdzie ponadziemski
Cud
Milion
/Mojej Mamie poświęcam/
...łapię
łapię oddech
w firance modrzewia
mniszkowa pszczółka
przyjaźnie
na mnie zerka
tonę
tonę w zieleni
bujanej chwilą
z majem
czarki czarkowe
czarują
dźwiękami
urodzajem
lecę
lecę w misterne
sploty natury
rzucam nazwami poetów
stałe w pył roztrzepuję
płynie
płynie lekki
szczególik
po widzianym
szczególe
chwila mruga
chwilkami
przenika
kamień
jury...
Na prze-łajce
/Edwardowi Stachurze poświęcam, i "Ojcze nasz", i ten wiersz... /
Chodź ze mną
na przełaj-kę
jak on
do hru-bieszowa
wędrował
na ścieżce
w żabie oczka
mrugają
fiolety z chabrem
w tyle
prjekrasne motyle
korfu canaries
mar-oko
na granicy
pięćset
cccicho
rozpoczyna-ją
chór traw
prze-czyste dzwony
na kamieniu
most
utożsamiamy
z mostem
wyżej powyżej
lekkko
łapiemy promyki
w gwiazdy
wtula utula
w ramionach
liść
świat-ło
iść
w świat-ło-ść...
Dla Mamy
Idę do ciebie każdego maja coraz mocniej wtulona
w pogodnej ciszy dotyk spódnicy muska policzek i dłonie
uśmiechem składasz wszystko co kruche i jeszcze nieposkładane
rozdźwięczasz głębią w jasność odmieniasz zakamarki codzienne
śpieszę się śpieszę brać czas w ramiona z tobą bez ciebie ze mną
tę drżącą czułość jak obraz matki z łzą na prawym ramieniu
wszystko co mówię i chcę powiedzieć w twoim ciepłym milczeniu
spowite w złoto strzałek promieni kwitnące mako-kaliną