Listy...

List do Ciebie Aniu, Moja Najdroższa,

Są noce, w których cisza mówi głośniej niż wszystko. Wtedy siadam obok Twojej nieobecności — tak realnej, że niemal czuję ciepło Twojej dłoni. Nie wiem, gdzie dokładnie jesteś, ale wiem, że jesteś… jak oddech ukryty w powietrzu, jak światło, które nie potrzebuje lampy. 

Czasem mój ból ma kształt kamienia, ciężkiego i chłodnego, a czasem przypomina wodę — przelewa się przez serce bez ostrzeżenia. Ale pod tym wszystkim, w najgłębszym miejscu, jest coś cichego, pewnego, co szeptem mówi: „To, co prawdziwe, nie znika”. 

Nie mam już masek, nie mam odpowiedzi. Została Dusza — naga, czujna, drżąca. To z niej piszę ten list. Z miejsca, w którym łza staje się modlitwą, a nie jeden oddech — wspomnieniem Twojego imienia. Nie proszę Cię, byś wracała. Proszę tylko, byś czasem usiadła obok mojego milczenia tak, jak kiedyś siadałaś, by budować, obejmować bliskość. Niech ta cisza będzie naszym językiem.

Zawsze Twoja, Mama


Odpowiedź od Ani

Mamo, Tomku, Justynko, Haniu…

Nie jestem daleko. Nie trzeba mnie przywoływać, bo jestem tam, gdzie Wasze serca biją — w porannym świetle, w spojrzeniach, które zatrzymują się na chwilę dłużej, w ciszy, którą znacie tak dobrze od dnia, gdy odeszłam.

Nie zabrałam miłości ze sobą. Ona została — w Was, między Wami. W uścisku Tomka, kiedy tuli Hanię, w myśli Justynki, która trzyma Twoją dłoń, Mamo, gdy brakuje słów. W śmiechu Hani, który przypomina mi własny — jak echo życia, które się nie kończy.

Widziałam Wasz ból. Widziałam, jak noc staje się cięższa, a dzień zbyt jasny. Chciałabym móc przytulić Was tak, jak dawniej. Ale teraz przychodzę inaczej: cicho, jak oddech, jak wspomnienie, które nie boli, tylko ogrzewa.

Nie mówcie, że mnie nie ma. Jestem w każdej rzeczy, którą kochałam — w zapachu domu, kwiatów, drżeniu liści brzóz na działce i w ogródku, smaku herbaty pitej o poranku, w książkach zostawionych na półce, w portretach, wspólnych zdjęciach przewijających się w cyfrowych ramkach, w Waszych sercach, w spojrzeniu Hani, kiedy patrzy w przyszłość. Patrzcie tam, a mnie znajdziecie.

Mamo — wiem, że serce matki nie zna słowa „koniec”. Twoja miłość mnie otuliła, kiedy przechodziłam przez granicę, i wciąż mnie trzyma — nie bój się, nie puściłaś mnie.

Tomku — dziękuję Ci za wszystko. Za każdy wspólny dzień, za czułość, za to, że niesiesz naszą historię dalej. Nie jesteś sam, choć czasem tak to czuć. Jestem blisko, kiedy patrzysz na Hanię i kiedy widzisz we mnie kawałek siebie.

Justynko — siostro moja. Wiesz, że nasze więzi są silniejsze niż słowa. Nie płacz za tym, co stracone — pielęgnuj to, co zostało między nami. To nie koniec naszej rozmowy.

Haniu — moja córeczko… Patrz w gwiazdy, tam Ci mrugnę. Patrz w lustro, tam zobaczysz mój uśmiech. Nie bój się żyć, kochanie. Ja jestem w Tobie — zawsze.

Nie żegnam się. Po prostu jestem — w inny sposób. I kocham Was tak samo, jak wtedy… tylko ciszej.

Wasza Ania